Miasta i Ambicja

Maj 2008

Wielkie miasta przyciągają ambitnych ludzi. Można to wyczuć, spacerując po nich. Na sto subtelnych sposobów miasto wysyła ci wiadomość: mógłbyś zrobić więcej; powinieneś się bardziej postarać.

Zaskakujące jest to, jak bardzo te wiadomości mogą się różnić. Nowy Jork mówi ci przede wszystkim: powinieneś zarabiać więcej pieniędzy. Są też inne przesłania, oczywiście. Powinieneś być bardziej na czasie. Powinieneś być lepiej ubrany. Ale najjaśniejszym przesłaniem jest to, że powinieneś być bogatszy.

To, co lubię w Bostonie (a raczej w Cambridge), to przesłanie: powinieneś być mądrzejszy. Naprawdę powinieneś zabrać się za czytanie wszystkich tych książek, które masz zamiar przeczytać.

Kiedy pytasz, jakie przesłanie wysyła miasto, czasem otrzymujesz zaskakujące odpowiedzi. Jak bardzo by nie szanowali mózgów w Dolinie Krzemowej, przesłanie, które wysyła Dolina, brzmi: powinieneś być potężniejszy.

To nie jest dokładnie to samo przesłanie, które wysyła Nowy Jork. Władza ma znaczenie również w Nowym Jorku, oczywiście, ale Nowy Jork jest pod wrażeniem miliarda dolarów, nawet jeśli go tylko odziedziczyłeś. W Dolinie Krzemowej nikogo by to nie obchodziło, poza kilkoma agentami nieruchomości. W Dolinie Krzemowej liczy się to, jaki masz wpływ na świat. Powodem, dla którego ludzie tam interesują się Larrym i Sergeyem, nie jest ich bogactwo, ale fakt, że kontrolują Google, które wpływa praktycznie na wszystkich.


Jak bardzo liczy się przesłanie, które wysyła miasto? Empirycznie odpowiedź brzmi: bardzo. Można by pomyśleć, że jeśli masz wystarczająco dużo siły woli, by dokonać wielkich rzeczy, poradzisz sobie z przezwyciężeniem swojego środowiska. Miejsce, w którym mieszkasz, powinno mieć co najwyżej kilka procent różnicy. Ale jeśli spojrzysz na dowody historyczne, wydaje się, że ma to większe znaczenie. Większość ludzi, którzy dokonali wielkich rzeczy, była skupiona w kilku miejscach, gdzie w tamtym czasie robiono tego typu rzeczy.

Możesz zobaczyć, jak potężne są miasta, na podstawie czegoś, co napisałem wcześniej: przypadek mediolańskiego Leonarda. Praktycznie każdy włoski malarz XV wieku, o którym słyszałeś, pochodził z Florencji, mimo że Mediolan był równie duży. Ludzie we Florencji nie byli genetycznie inni, więc musisz założyć, że urodził się w Mediolanie ktoś z taką samą naturalną zdolnością jak Leonardo. Co się z nim stało?

Jeśli nawet ktoś z taką samą naturalną zdolnością jak Leonardo nie mógł pokonać siły środowiska, czy sądzisz, że ty możesz?

Ja nie. Jestem dość uparty, ale nie próbowałbym walczyć z tą siłą. Wolałbym ją wykorzystać. Dlatego dużo myślałem o tym, gdzie mieszkać.

Zawsze wyobrażałem sobie, że Berkeley będzie idealnym miejscem – że będzie to w zasadzie Cambridge z dobrą pogodą. Ale kiedy faktycznie spróbowałem tam mieszkać kilka lat temu, okazało się, że tak nie jest. Przesłanie, które wysyła Berkeley, brzmi: powinieneś żyć lepiej. Życie w Berkeley jest bardzo cywilizowane. Prawdopodobnie jest to miejsce w Ameryce, w którym ktoś z Europy Północnej czułby się najbardziej komfortowo. Ale nie tętni tam ambicją.

Z perspektywy czasu nie powinno dziwić, że miejsce tak przyjemne przyciągnęło ludzi zainteresowanych przede wszystkim jakością życia. Cambridge z dobrą pogodą okazuje się nie być Cambridge. Ludzie, których znajdziesz w Cambridge, nie znaleźli się tam przez przypadek. Musisz ponieść poświęcenia, aby tam mieszkać. Jest drogo i nieco brudno, a pogoda często jest zła. Więc ludzie, których znajdziesz w Cambridge, to ludzie, którzy chcą mieszkać tam, gdzie są najmądrzejsi ludzie, nawet jeśli oznacza to mieszkanie w drogim, brudnym miejscu ze złą pogodą.

W momencie pisania tego tekstu Cambridge wydaje się być intelektualną stolicą świata. Zdaję sobie sprawę, że to brzmi jak absurdalne twierdzenie. To, co czyni je prawdziwym, to fakt, że o wiele bardziej absurdalne jest twierdzenie tego o jakimkolwiek innym miejscu. Amerykańskie uniwersytety wydają się obecnie najlepsze, sądząc po napływie ambitnych studentów. A które amerykańskie miasto ma silniejsze roszczenia? Nowy Jork? Sporo mądrych ludzi, ale rozcieńczonych przez znacznie większą liczbę neandertalczyków w garniturach. Bay Area również ma wielu mądrych ludzi, ale znów rozcieńczonych; są tam dwa wspaniałe uniwersytety, ale są one daleko od siebie. Harvard i MIT są praktyczniesięsiadujące według standardów Zachodniego Wybrzeża, i są otoczone przez około 20 innych college'ów i uniwersytetów. [1]

W rezultacie Cambridge czuje się jak miasto, którego główną branżą są idee, podczas gdy Nowego Jorku to finanse, a Doliny Krzemowej to startupy.


Kiedy mówimy o miastach w tym sensie, mówimy tak naprawdę o zbiorach ludzi. Przez długi czas miasta były jedynymi dużymi zbiorami ludzi, więc można było używać tych dwóch pojęć zamiennie. Ale możemy zobaczyć, jak bardzo rzeczy się zmieniają, na podstawie wspomnianych przykładów. Nowy Jork jest klasycznym wielkim miastem. Ale Cambridge jest tylko częścią miasta, a Dolina Krzemowa nawet tym nie jest. (San Jose nie jest, jak czasem twierdzi, stolicą Doliny Krzemowej. To tylko 178 mil kwadratowych na jednym końcu.)

Może Internet zmieni rzeczy jeszcze bardziej. Może pewnego dnia najważniejszą społecznością, do której należysz, będzie społeczność wirtualna, i nie będzie miało znaczenia, gdzie fizycznie mieszkasz. Ale nie postawiłbym na to. Świat fizyczny ma bardzo dużą przepustowość, a niektóre sposoby, w jakie miasta wysyłają ci wiadomości, są dość subtelne.

Jedną z ekscytujących rzeczy związanych z powrotem do Cambridge każdej wiosny jest spacer po ulicach o zmierzchu, kiedy można zajrzeć do domów. Kiedy spacerujesz po Palo Alto wieczorem, widzisz tylko niebieski blask telewizorów. W Cambridge widzisz półki pełne obiecująco wyglądających książek. Palo Alto prawdopodobnie było bardzo podobne do Cambridge w 1960 roku, ale teraz nigdy byś się nie domyślił, że w pobliżu jest uniwersytet. Teraz to tylko jedno z bogatszych osiedli w Dolinie Krzemowej. [2]

Miasto mówi do ciebie głównie przez przypadek – w rzeczach, które widzisz przez okna, w rozmowach, które podsłuchujesz. Nie jest to coś, czego musisz szukać, ale coś, czego nie możesz wyłączyć. Jednym z zawodowych zagrożeń mieszkania w Cambridge jest podsłuchiwanie rozmów ludzi, którzy używają intonacji pytającej w zdaniach oznajmujących. Ale średnio wolę rozmowy z Cambridge niż te z Nowego Jorku czy Doliny Krzemowej.

Przyjaciel, który przeniósł się do Doliny Krzemowej pod koniec lat 90., powiedział, że najgorszą rzeczą w mieszkaniu tam była niska jakość podsłuchiwania. W tamtym czasie myślałem, że jest celowo ekscentryczna. Jasne, można podsłuchiwać ludzi, ale czy dobre podsłuchiwanie jest tak ważne, że wpłynęłoby na wybór miejsca zamieszkania? Teraz rozumiem, co miała na myśli. Rozmowy, które podsłuchujesz, mówią ci, wśród jakich ludzi jesteś.


Bez względu na to, jak bardzo jesteś zdeterminowany, trudno nie być pod wpływem ludzi wokół ciebie. Nie chodzi tyle o to, że robisz to, czego oczekuje od ciebie miasto, ale o to, że zniechęcasz się, gdy nikt wokół ciebie nie przejmuje się tymi samymi rzeczami, co ty.

Istnieje nierównowaga między zachętą a zniechęceniem, podobna do tej między zyskiwaniem a traceniem pieniędzy. Większość ludzi przecenia ujemne kwoty pieniędzy: pracują znacznie ciężej, aby uniknąć utraty dolara, niż aby go zyskać. Podobnie, chociaż jest wielu ludzi wystarczająco silnych, aby oprzeć się robieniu czegoś tylko dlatego, że tak się powinno robić tam, gdzie się przypadkiem znajdują, jest niewielu na tyle silnych, by kontynuować pracę nad czymś, czym nikt wokół nich się nie przejmuje.

Ponieważ ambicje są do pewnego stopnia niekompatybilne, a podziw jest grą o sumie zerowej, każde miasto skupia się na jednym typie ambicji. Powodem, dla którego Cambridge jest intelektualną stolicą, nie jest tylko koncentracja tam mądrych ludzi, ale fakt, że ludzie tam nie przejmują się niczym innym bardziej. Profesorowie w Nowym Jorku i Bay Area są obywatelami drugiej kategorii – dopóki nie założą funduszy hedgingowych lub startupów odpowiednio. [3]

To sugeruje odpowiedź na pytanie, nad którym ludzie w Nowym Jorku zastanawiali się od czasu Bańki: czy Nowy Jork mógłby stać się centrum startupów, które rywalizowałoby z Doliną Krzemową. Jednym z powodów, dla których jest to mało prawdopodobne, jest to, że ktoś rozpoczynający startup w Nowym Jorku czułby się jak obywatel drugiej kategorii. [3] Jest już coś innego, co ludzie w Nowym Jorku podziwiają bardziej.

Długoterminowo może to być zła rzecz dla Nowego Jorku. Siła ważnej nowej technologii ostatecznie przekłada się na pieniądze. Więc bardziej dbając o pieniądze i mniej o władzę niż Dolina Krzemowa, Nowy Jork rozpoznaje tę samą rzecz, ale wolniej. [4] I faktycznie przegrywa z Doliną Krzemową w jej własnej grze: stosunek mieszkańców Nowego Jorku do Kalifornii na liście Forbes 400 zmniejszył się z 1,45 (81:56) przy pierwszym publikowaniu listy w 1982 roku do 0,83 (73:88) w 2007 roku.


Nie wszystkie miasta wysyłają przesłanie. Tylko te, które są centrami pewnego rodzaju ambicji. I może być trudno dokładnie określić, jakie przesłanie wysyła miasto, bez życia tam. Rozumiem przesłania Nowego Jorku, Cambridge i Doliny Krzemowej, ponieważ mieszkałem przez kilka lat w każdym z nich. DC i LA również wydają się wysyłać przesłania, ale nie spędziłem tam wystarczająco dużo czasu, aby móc to z pewnością stwierdzić.

Dużą rzeczą w LA wydaje się być sława. Istnieje lista A osób, które są obecnie najbardziej poszukiwane, a najbardziej podziwiane jest bycie na niej, lub przyjaźnienie się z tymi, którzy na niej są. Poniżej tego, przesłanie jest bardzo podobne do nowojorskiego, choć być może z większym naciskiem na atrakcyjność fizyczną.

W DC przesłanie wydaje się być takie, że najważniejsze jest to, kogo znasz. Chcesz być wtajemniczony. W praktyce wydaje się to działać podobnie jak w LA. Istnieje lista A i chcesz być na niej lub blisko tych, którzy na niej są. Jedyna różnica polega na tym, jak wybierana jest lista A. A nawet to nie jest aż tak inne.

W tej chwili przesłanie San Francisco wydaje się być takie samo jak Berkeley: powinieneś żyć lepiej. Ale to się zmieni, jeśli wystarczająco dużo startupów wybierze SF zamiast Doliny. Podczas Bańki było to wskaźnikiem porażki – samolubny wybór, jak kupowanie drogich mebli biurowych. Nawet teraz jestem podejrzliwy, gdy startupy wybierają SF. Ale jeśli wystarczająco dużo dobrych to zrobi, przestanie to być samolubny wybór, ponieważ tam przesunie się centrum grawitacji Doliny Krzemowej.

Nie znalazłem niczego podobnego do Cambridge pod względem ambicji intelektualnych. Oxford i Cambridge (Anglia) czują się jak Ithaca lub Hanover: przesłanie jest tam obecne, ale nie tak silne.

Paryż był kiedyś wielkim centrum intelektualnym. Gdybyś pojechał tam w 1300 roku, mógłby wysyłać takie przesłanie jak Cambridge teraz. Ale próbowałem tam mieszkać przez chwilę w zeszłym roku, a ambicje mieszkańców nie są intelektualne. Przesłanie, które Paryż wysyła teraz, brzmi: rób rzeczy ze stylem. Podobało mi się to. Paryż jest jedynym miastem, w którym mieszkałem, gdzie ludzie naprawdę dbali o sztukę. W Ameryce tylko nieliczni bogaci ludzie kupują oryginalną sztukę, a nawet bardziej wyrafinowani rzadko wykraczają poza ocenianie jej po marce artysty. Ale patrząc przez okna o zmierzchu w Paryżu, można zobaczyć, że ludzie tam naprawdę dbają o to, jak wyglądają obrazy. Wizualnie Paryż ma najlepsze podsłuchiwanie, jakie znam. [5]

Jest jeszcze jedno przesłanie, które słyszałem od miast: w Londynie nadal można (ledwo) usłyszeć przesłanie, że powinno się być bardziej arystokratycznym. Jeśli się wsłuchasz, możesz je również usłyszeć w Paryżu, Nowym Jorku i Bostonie. Ale to przesłanie jest wszędzie bardzo słabe. Byłoby silne 100 lat temu, ale teraz prawdopodobnie w ogóle bym go nie usłyszał, gdybym celowo nie dostroił się do tej fali, aby sprawdzić, czy pozostał jakiś sygnał.


Jak dotąd pełna lista przesłań, które odebrałem od miast, to: bogactwo, styl, bycie na czasie, atrakcyjność fizyczna, sława, władza polityczna, władza ekonomiczna, inteligencja, klasa społeczna i jakość życia.

Moja natychmiastowa reakcja na tę listę sprawia, że czuję się lekko niedobrze. Zawsze uważałem ambicję za dobrą rzecz, ale teraz zdaję sobie sprawę, że było tak dlatego, że zawsze domyślnie rozumiałem ją jako ambicję w obszarach, na których mi zależało. Kiedy wymieniasz wszystko, o co ambitni ludzie są ambitni, nie wygląda to zbyt pięknie.

Po bliższym przyjrzeniu się widzę kilka rzeczy na liście, które są zaskakujące w świetle historii. Na przykład atrakcyjność fizyczna nie pojawiłaby się na liście 100 lat temu (choć mogłaby 2400 lat temu). Zawsze miała znaczenie dla kobiet, ale pod koniec XX wieku wydaje się, że zaczęła mieć znaczenie również dla mężczyzn. Nie jestem pewien dlaczego – prawdopodobnie jakaś kombinacja rosnącej siły kobiet, rosnącego wpływu aktorów jako modeli i faktu, że tak wiele osób pracuje teraz w biurach: nie można się popisać nosząc ubrania zbyt eleganckie do noszenia w fabryce, więc trzeba się popisać swoim ciałem.

Bycie na czasie to kolejna rzecz, której nie zobaczyłbyś na liście 100 lat temu. A może jednak? Oznacza to wiedzieć, co jest co. Więc może po prostu zastąpiło to składnik klasy społecznej, który polegał na byciu "au fait". Może to wyjaśniać, dlaczego bycie na czasie jest szczególnie podziwiane w Londynie: to wersja 2 tradycyjnej angielskiej radości z niejasnych kodów, które rozumieją tylko wtajemniczeni.

Władza ekonomiczna znalazłaby się na liście 100 lat temu, ale to, co przez nią rozumiemy, się zmienia. Kiedyś oznaczała kontrolę nad ogromnymi zasobami ludzkimi i materialnymi. Ale coraz częściej oznacza zdolność do kierowania biegiem technologii, a niektórzy ludzie, którzy są w stanie to zrobić, nawet nie są bogaci – na przykład liderzy ważnych projektów open source. Kapitanowie przemysłu z przeszłości mieli laboratoria pełne sprytnych ludzi, którzy dla nich gotowali nowe technologie. Nowy gatunek to sami ci ludzie.

W miarę jak ta siła zyskuje więcej uwagi, inna schodzi z listy: klasa społeczna. Myślę, że te dwie zmiany są ze sobą powiązane. Władza ekonomiczna, bogactwo i klasa społeczna to tylko nazwy tej samej rzeczy na różnych etapach jej życia: władza ekonomiczna przekształca się w bogactwo, a bogactwo w klasę społeczną. Więc skupienie podziwu po prostu przesuwa się w górę strumienia.


Czy każdy, kto chce wykonywać wspaniałą pracę, musi mieszkać w wielkim mieście? Nie; wszystkie wielkie miasta inspirują pewien rodzaj ambicji, ale nie są jedynymi miejscami, które to robią. W przypadku niektórych rodzajów pracy wystarczy garstka utalentowanych współpracowników.

To, co zapewniają miasta, to publiczność i lej dla rówieśników. Nie są one tak krytyczne w czymś takim jak matematyka czy fizyka, gdzie żadna publiczność nie ma znaczenia oprócz rówieśników, a ocena zdolności jest wystarczająco prosta, że komisje rekrutacyjne i rekrutacyjne mogą ją wiarygodnie przeprowadzić. W dziedzinie takiej jak matematyka czy fizyka wszystko, czego potrzebujesz, to wydział z odpowiednimi współpracownikami. Może być wszędzie – na przykład w Los Alamos w Nowym Meksyku.

To w dziedzinach takich jak sztuka, pisanie czy technologia większe środowisko ma znaczenie. W tych dziedzinach najlepsi praktycy nie są wygodnie zebrani w kilku najlepszych wydziałach uniwersyteckich i laboratoriach badawczych – częściowo dlatego, że talent jest trudniejszy do oceny, a częściowo dlatego, że ludzie za to płacą, więc nie trzeba polegać na finansowaniu nauczania lub badań, aby się utrzymać. To w tych bardziej chaotycznych dziedzinach najbardziej pomaga przebywanie w wielkim mieście: potrzebujesz zachęty do poczucia, że ludzie wokół ciebie dbają o rodzaj pracy, którą wykonujesz, a ponieważ musisz sam znaleźć rówieśników, potrzebujesz znacznie większego mechanizmu rekrutacyjnego wielkiego miasta.

Nie musisz mieszkać w wielkim mieście przez całe życie, aby z niego skorzystać. Kluczowe lata to wydają się być wczesne i środkowe lata kariery. Oczywiście nie musisz dorastać w wielkim mieście. Ani też nie wydaje się, aby miało to znaczenie, jeśli chodzisz do college'u w jednym. Dla większości studentów świat kilku tysięcy ludzi wydaje się wystarczająco duży. Ponadto na studiach jeszcze nie trzeba stawić czoła najtrudniejszej pracy – odkrywaniu nowych problemów do rozwiązania.

To właśnie wtedy, gdy przechodzisz do następnego i znacznie trudniejszego kroku, najbardziej pomaga przebywanie w miejscu, gdzie możesz znaleźć rówieśników i wsparcie. Wydaje się, że możesz odejść, jeśli chcesz, gdy już znajdziesz jedno i drugie. Impresjoniści pokazują typowy wzorzec: urodzili się w całej Francji (Pissarro urodził się na Karaibach) i umarli w całej Francji, ale tym, co ich definiowało, były lata spędzone razem w Paryżu.


Chyba że jesteś pewien, co chcesz robić i gdzie jest wiodące centrum tego, a twoim najlepszym posunięciem jest prawdopodobnie próba życia w kilku miejscach, gdy jesteś młody. Nigdy nie możesz wiedzieć, jakie przesłanie wysyła miasto, dopóki tam nie zamieszkasz, a nawet czy nadal wysyła. Często twoje informacje będą błędne: próbowałem mieszkać we Florencji, gdy miałem 25 lat, myśląc, że będzie to centrum sztuki, ale okazało się, że spóźniłem się o 450 lat.

Nawet gdy miasto jest nadal żywym centrum ambicji, nie będziesz wiedział na pewno, czy jego przesłanie do ciebie przemówi, dopóki go nie usłyszysz. Kiedy przeprowadziłem się do Nowego Jorku, byłem bardzo podekscytowany na początku. To ekscytujące miejsce. Więc zajęło mi sporo czasu, aby zdać sobie sprawę, że po prostu nie pasuję do ludzi tam. Ciągle szukałem Cambridge w Nowym Jorku. Okazało się, że było to daleko, bardzo daleko na północ: godzinę drogi samolotem na północ.

Niektórzy ludzie wiedzą w wieku 16 lat, jaką pracę zamierzają wykonywać, ale u większości ambitnych dzieci ambicja wydaje się poprzedzać cokolwiek konkretnego, o co można być ambitnym. Wiedzą, że chcą zrobić coś wielkiego. Po prostu jeszcze nie zdecydowali, czy zostaną gwiazdą rocka, czy chirurgiem mózgu. Nie ma w tym nic złego. Ale to oznacza, że jeśli masz ten najczęstszy rodzaj ambicji, prawdopodobnie będziesz musiał dowiedzieć się, gdzie mieszkać metodą prób i błędów. Prawdopodobnie będziesz musiał znaleźć miasto, w którym czujesz się jak w domu, aby wiedzieć, jaki rodzaj ambicji posiadasz.

Przypisy

[1] To jedna z zalet tego, że uniwersytety w twoim kraju nie są kontrolowane przez rząd. Kiedy rządy decydują o alokacji zasobów, polityczne targowanie się powoduje, że rzeczy są rozłożone geograficznie. Żaden centralny rząd nie umieściłby swoich dwóch najlepszych uniwersytetów w tym samym mieście, chyba że byłaby to stolica (co spowodowałoby inne problemy). Ale uczeni wydają się lubić gromadzić się razem tak samo jak ludzie w każdej innej dziedzinie, a kiedy mają swobodę, czerpią z tego te same korzyści.

[2] W Palo Alto wciąż jest kilku starych profesorów, ale jeden po drugim umierają, a ich domy są przekształcane przez deweloperów w "McMansions" i sprzedawane wiceprezesom ds. rozwoju biznesu.

[3] Ile razy czytałeś o założycielach startupów, którzy nadal mieszkali skromnie, gdy ich firmy się rozwijały? Kto nadal ubierał się w dżinsy i t-shirty, jeździł starym samochodem z czasów studiów i tak dalej? Gdybyś zrobił to w Nowym Jorku, ludzie traktowaliby cię jak śmiecia. Jeśli wejdziesz do eleganckiej restauracji w San Francisco w dżinsach i t-shircie, są dla ciebie mili; kto wie, kim możesz być? Nie w Nowym Jorku.

Jednym z oznak potencjału miasta jako centrum technologicznego jest liczba restauracji, które nadal wymagają marynarek dla mężczyzn. Według Zagat's, w San Francisco, LA, Bostonie i Seattle nie ma takich, 4 w DC, 6 w Chicago, 8 w Londynie, 13 w Nowym Jorku i 20 w Paryżu.

(Zagat's wymienia Ritz Carlton Dining Room w SF jako wymagający marynarek, ale nie mogłem w to uwierzyć, więc zadzwoniłem, aby sprawdzić i faktycznie nie wymagają. Podobno na całym Zachodnim Wybrzeżu pozostała tylko jedna restauracja, która nadal wymaga marynarek: The French Laundry w Napa Valley.)

[4] Idee są o krok przed władzą ekonomiczną, więc można sobie wyobrazić, że centra intelektualne, takie jak Cambridge, pewnego dnia zyskają przewagę nad Doliną Krzemową, taką jaką Dolina ma nad Nowym Jorkiem.

Na razie wydaje się to mało prawdopodobne; jeśli już, to Boston coraz bardziej odstaje. Jedynym powodem, dla którego w ogóle wspominam o tej możliwości, jest to, że droga od idei do startupów ostatnio staje się coraz prostsza. Jest teraz znacznie łatwiej dla pary hakerów bez doświadczenia biznesowego założyć startup niż 10 lat temu. Jeśli ekstrapolujesz kolejne 20 lat, być może równowaga sił zacznie się przesuwać z powrotem. Nie postawiłbym na to, ale też nie postawiłbym przeciwko temu.

[5] Jeśli Paryż jest miejscem, gdzie ludzie najbardziej dbają o sztukę, dlaczego Nowy Jork jest centrum grawitacji biznesu artystycznego? Ponieważ w XX wieku sztuka jako marka oddzieliła się od sztuki jako przedmiotu. Nowy Jork jest miejscem, gdzie są najbogatsi kupcy, ale wszystko, czego żądają od sztuki, to marka, a ponieważ markę można oprzeć na wszystkim, co ma wystarczająco identyfikowalny styl, można równie dobrze użyć lokalnego materiału.

Dzięki Trevorowi Blackwellowi, Sarah Harlin, Jessice Livingston, Jackie McDonough, Robertowi Morrisowi i Davidowi Sloo za przeczytanie wersji roboczych tego tekstu.