Pomysły na startupy
Chcesz założyć startup? Zdobądź finansowanie od Y Combinator.
Październik 2005
(Ten esej pochodzi z wykładu na Startup School w 2005 roku)
Jak zdobyć dobre pomysły na startupy? To prawdopodobnie najważniejsze pytanie, jakie ludzie mi zadają.
Chciałbym odpowiedzieć innym pytaniem: dlaczego ludzie uważają, że trudno jest wymyślić pomysły na startupy?
To może wydawać się głupie pytanie. Dlaczego uważają, że to trudne? Jeśli ludzie nie potrafią tego zrobić, to jest trudne, przynajmniej dla nich. Prawda?
Cóż, może nie. To, co ludzie zazwyczaj mówią, to nie to, że nie potrafią wymyślić pomysłów, ale że ich nie mają. To nie jest dokładnie to samo. Powodem, dla którego ich nie mają, może być to, że nie próbowali ich generować.
Myślę, że tak często bywa. Myślę, że ludzie wierzą, że wymyślenie pomysłów na startupy jest bardzo trudne – że musi być bardzo trudne – więc nie próbują tego robić. Zakładają, że pomysły są jak cuda: albo wpadają ci do głowy, albo nie.
Mam też teorię, dlaczego ludzie tak myślą. Przeceniają pomysły. Uważają, że stworzenie startupu to tylko kwestia wdrożenia jakiegoś fantastycznego początkowego pomysłu. A ponieważ udany startup jest wart miliony dolarów, dobry pomysł jest zatem wart milion dolarów.
Jeśli wymyślenie pomysłu na startup równa się wymyśleniu pomysłu wartego milion dolarów, to oczywiście będzie to wydawać się trudne. Zbyt trudne, żeby próbować. Nasze instynkty podpowiadają nam, że coś tak cennego nie leżałoby po prostu gdzieś, aby każdy mógł to odkryć.
W rzeczywistości pomysły na startupy nie są warte miliony dolarów, a oto eksperyment, który możesz przeprowadzić, aby to udowodnić: po prostu spróbuj je sprzedać. Nic nie ewoluuje szybciej niż rynki. Fakt, że nie ma rynku na pomysły na startupy, sugeruje, że nie ma popytu. Co oznacza, w wąskim znaczeniu tego słowa, że pomysły na startupy są bezwartościowe.
Pytania
Faktem jest, że większość startupów kończy się zupełnie inaczej niż pierwotny pomysł. Bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że główną wartością twojego początkowego pomysłu jest to, że w procesie odkrywania, że jest on wadliwy, wymyślisz swój prawdziwy pomysł.
Początkowy pomysł jest tylko punktem wyjścia – nie planem, ale pytaniem. Pomocne byłoby, gdyby były wyrażane w ten sposób. Zamiast mówić, że twój pomysł polega na stworzeniu wspólnego, internetowego arkusza kalkulacyjnego, powiedz: czy można stworzyć wspólny, internetowy arkusz kalkulacyjny? Kilka drobnych zmian gramatycznych, a beznadziejnie niekompletny pomysł staje się obiecującym pytaniem do zbadania.
Jest realna różnica, ponieważ stwierdzenie prowokuje sprzeciw w sposób, w jaki pytanie tego nie robi. Jeśli powiesz: zbuduję internetowy arkusz kalkulacyjny, krytycy – z których najgroźniejsi są w twojej własnej głowie – natychmiast odpowiedzą, że konkurowałbyś z Microsoftem, że nie mógłbyś dać ludziom takiego interfejsu użytkownika, jakiego oczekują, że użytkownicy nie chcieliby mieć swoich danych na twoich serwerach i tak dalej.
Pytanie nie wydaje się tak trudne. Staje się: spróbujmy stworzyć internetowy arkusz kalkulacyjny i zobaczmy, jak daleko zajdziemy. I wszyscy wiedzą, że próbując tego, można by stworzyć coś użytecznego. Może to, co byś ostatecznie stworzył, nie byłoby nawet arkuszem kalkulacyjnym. Może byłoby to jakieś nowe narzędzie do współpracy podobne do arkusza kalkulacyjnego, które jeszcze nie ma nazwy. Nie wymyśliłbyś czegoś takiego, gdybyś nie realizował tego krok po kroku.
Traktowanie pomysłu na startup jako pytania zmienia to, czego szukasz. Jeśli pomysł jest planem, musi być dobry. Ale jeśli jest pytaniem, może być zły, o ile jest zły w sposób, który prowadzi do kolejnych pomysłów.
Cennym sposobem, w jaki pomysł może być zły, jest bycie tylko częściowym rozwiązaniem. Kiedy ktoś pracuje nad problemem, który wydaje się zbyt duży, zawsze pytam: czy jest jakiś sposób, aby ugryźć jakiś podzbiór problemu, a następnie stopniowo się rozszerzać? To zazwyczaj działa, chyba że utkniesz na lokalnym maksimum, jak sztuczna inteligencja z lat 80. czy C.
Pod wiatr
Do tej pory zredukowaliśmy problem z wymyślenia pomysłu wartego milion dolarów do wymyślenia błędnego pytania. To nie wydaje się takie trudne, prawda?
Aby generować takie pytania, potrzebujesz dwóch rzeczy: znajomości obiecujących nowych technologii i posiadania odpowiednich przyjaciół. Nowe technologie to składniki, z których powstają pomysły na startupy, a rozmowy z przyjaciółmi to kuchnia, w której są gotowane.
Uniwersytety mają jedno i drugie, i dlatego tak wiele startupów z nich wyrasta. Są pełne nowych technologii, ponieważ starają się prowadzić badania, a tylko nowe rzeczy liczą się jako badania. I są pełne dokładnie odpowiednich ludzi do wymyślania pomysłów: innych studentów, którzy będą nie tylko mądrzy, ale także elastyczni do przesady.
Przeciwnym ekstremum byłaby dobrze płatna, ale nudna praca w dużej firmie. Duże firmy mają uprzedzenia wobec nowych technologii, a ludzie, których tam spotkasz, również byliby niewłaściwi.
W eseju napisanym dla uczniów szkół średnich powiedziałem, że dobrą zasadą jest pozostawanie pod wiatr – praca nad rzeczami, które maksymalizują twoje przyszłe opcje. Zasada ta dotyczy również dorosłych, chociaż być może trzeba ją zmodyfikować do: pozostań pod wiatr tak długo, jak możesz, a następnie wykorzystaj zgromadzoną energię potencjalną, gdy będziesz musiał zapłacić za dzieci.
Nie sądzę, żeby ludzie zdawali sobie z tego sprawę świadomie, ale jednym z powodów, dla których dobrze płatne są prace „z wiatrem”, takie jak przepracowywanie Javy dla banku, jest właśnie to, że są „z wiatrem”. Cena rynkowa za tego typu pracę jest wyższa, ponieważ daje ona mniej opcji na przyszłość. Praca, która pozwala ci pracować nad ekscytującymi nowymi rzeczami, zazwyczaj płaci mniej, ponieważ część wynagrodzenia jest w postaci nowych umiejętności, których się nauczysz.
Studia podyplomowe to druga strona spektrum w porównaniu z pracą programistyczną w dużej firmie: płaca jest niska, ale większość czasu spędzasz pracując nad nowymi rzeczami. I oczywiście nazywa się to „szkołą”, co jest dla wszystkich jasne, chociaż w rzeczywistości wszystkie prace są w pewnym procencie szkołą.
Właściwe środowisko do wymyślania pomysłów na startupy nie musi być uniwersytetem jako takim. Musi to być sytuacja z dużą liczbą szkół.
Jest oczywiste, dlaczego chcesz mieć dostęp do nowej technologii, ale dlaczego potrzebujesz innych ludzi? Czy nie możesz sam wymyślać nowych pomysłów? Odpowiedź empiryczna brzmi: nie. Nawet Einstein potrzebował ludzi, z którymi mógłby wymieniać się pomysłami. Pomysły rozwijają się w procesie wyjaśniania ich odpowiedniej osobie. Potrzebujesz tego oporu, tak jak rzeźbiarz potrzebuje oporu drewna.
To jeden z powodów, dla których Y Combinator ma zasadę zakazującą inwestowania w startupy z tylko jednym założycielem. Prawie każda odnosząca sukcesy firma ma co najmniej dwóch. A ponieważ założyciele startupów pracują pod wielką presją, kluczowe jest, aby byli przyjaciółmi.
Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie zacząłem tego pisać, ale to może pomóc wyjaśnić, dlaczego jest tak mało kobiet-założycielek startupów. Czytałem w Internecie (więc musi być prawdą), że tylko 1,7% startupów wspieranych przez VC jest zakładanych przez kobiety. Odsetek hakerów płci żeńskiej jest niewielki, ale nie aż tak niewielki. Dlaczego więc ta rozbieżność?
Kiedy zdasz sobie sprawę, że odnoszące sukcesy startupy zazwyczaj mają wielu założycieli, którzy byli już przyjaciółmi, pojawia się możliwe wyjaśnienie. Najlepsi przyjaciele ludzi prawdopodobnie będą tej samej płci, a jeśli jedna grupa jest mniejszością w jakiejś populacji, pary z nich będą mniejszością do kwadratu. [1]
Bazgranie
To, co te grupy współzałożycieli robią razem, jest bardziej skomplikowane niż tylko siedzenie i próba wymyślenia pomysłów. Podejrzewam, że najbardziej produktywnym ustawieniem jest rodzaj kanapki razem-sam-razem. Razem rozmawiacie o jakimś trudnym problemie, prawdopodobnie bez postępów. Następnie, następnego ranka, jeden z was ma pomysł pod prysznicem, jak go rozwiązać. Z entuzjazmem biegnie, by powiedzieć reszcie, a razem dopracowują szczegóły.
Co dzieje się pod tym prysznicem? Wydaje mi się, że pomysły po prostu wpadają mi do głowy. Ale czy możemy powiedzieć coś więcej?
Branie prysznica jest jak forma medytacji. Jesteś czujny, ale nic cię nie rozprasza. To w takiej sytuacji, gdy twój umysł może swobodnie wędrować, napotyka nowe pomysły.
Co się dzieje, gdy twój umysł błądzi? Może to być jak bazgranie. Większość ludzi ma charakterystyczne sposoby bazgrania. Ten nawyk jest nieświadomy, ale nie losowy: odkryłem, że moje bazgroły zmieniły się po tym, jak zacząłem studiować malarstwo. Zacząłem wykonywać gesty, które wykonywałbym, rysując z natury. Były to atomy rysunku, ale ułożone losowo. [2]
Być może pozwolenie swojemu umysłowi na błądzenie jest jak bazgranie pomysłami. Masz pewne mentalne gesty, których nauczyłeś się w swojej pracy, a kiedy nie zwracasz uwagi, nadal wykonujesz te same gesty, ale nieco losowo. W efekcie wywołujesz te same funkcje na losowych argumentach. To jest metafora: funkcja zastosowana do argumentu niewłaściwego typu.
Co wygodne, gdy pisałem to, mój umysł błądził: czy posiadanie metafor w języku programowania byłoby użyteczne? Nie wiem; nie mam czasu, żeby o tym myśleć. Ale to wygodne, ponieważ jest to przykład tego, co rozumiem przez nawyki umysłowe. Spędzam dużo czasu na projektowaniu języków, a mój nawyk ciągłego zadawania pytania „czy X byłoby użyteczne w języku programowania” właśnie się aktywował.
Jeśli nowe pomysły pojawiają się jak bazgroły, wyjaśniałoby to, dlaczego musisz pracować nad czymś przez jakiś czas, zanim będziesz mieć jakiekolwiek. Nie chodzi tylko o to, że nie możesz oceniać pomysłów, dopóki nie zostaniesz ekspertem w danej dziedzinie. Nawet nie będziesz generować pomysłów, ponieważ nie będziesz mieć żadnych nawyków umysłowych do wywołania.
Oczywiście nawyki umysłowe, które wywołujesz w jakiejś dziedzinie, nie muszą pochodzić z pracy w tej dziedzinie. W rzeczywistości często lepiej, jeśli tak nie jest. Szukasz nie tylko dobrych pomysłów, ale dobrych nowych pomysłów, a masz większą szansę je wygenerować, jeśli połączysz rzeczy z odległych dziedzin. Jako hakerzy, jednym z naszych nawyków umysłowych jest pytanie, czy można udostępnić X jako open source? Na przykład, co jeśli stworzyłbyś system operacyjny open source? Dobry pomysł, ale niezbyt nowatorski. Natomiast jeśli zapytasz, czy można stworzyć sztukę jako open source? możesz być na dobrej drodze.
Czy niektóre rodzaje pracy są lepszym źródłem nawyków umysłowych niż inne? Podejrzewam, że trudniejsze dziedziny mogą być lepszymi źródłami, ponieważ do rozwiązywania trudnych problemów potrzebne są potężne rozpuszczalniki. Uważam, że matematyka jest dobrym źródłem metafor – na tyle dobrym, że warto ją studiować tylko dla tego. Powiązane dziedziny są również dobrym źródłem, zwłaszcza gdy są powiązane w nieoczekiwany sposób. Wszyscy wiedzą, że informatyka i elektrotechnika są powiązane, ale właśnie dlatego, że wszyscy o tym wiedzą, importowanie pomysłów z jednej do drugiej nie przynosi wielkich zysków. To jak importowanie czegoś z Wisconsin do Michigan. Natomiast (twierdzę) że hakowanie i malarstwo są również powiązane, w tym sensie, że hakerzy i malarze są zarówno twórcami, a to źródło nowych pomysłów jest praktycznie dziewiczym terytorium.
Problemy
Teoretycznie można by losowo łączyć pomysły i zobaczyć, co się wymyśli. Co jeśli zbudowałbyś serwis randkowy peer-to-peer? Czy automatyczna książka byłaby użyteczna? Czy można by zamienić twierdzenia w towar? Kiedy losowo składasz pomysły w ten sposób, mogą być nie tylko głupie, ale i semantycznie źle uformowane. Co w ogóle oznaczałoby uczynienie twierdzeń towarem? Nie wiem. Nie wymyśliłem tego pomysłu, tylko jego nazwę.
Można by w ten sposób wymyślić coś użytecznego, ale ja nigdy tego nie zrobiłem. To jak wiedzieć, że w bloku marmuru ukryta jest fantastyczna rzeźba, a wszystko, co musisz zrobić, to usunąć marmur, który nie jest jej częścią. To zachęcająca myśl, ponieważ przypomina ci, że istnieje rozwiązanie, ale w praktyce nie jest zbyt pomocna, ponieważ przestrzeń poszukiwań jest zbyt duża.
Odkryłem, że aby mieć dobre pomysły, muszę pracować nad jakimś problemem. Nie można zacząć od losowości. Trzeba zacząć od problemu, a następnie pozwolić swojemu umysłowi błądzić na tyle daleko, aby mogły powstać nowe pomysły.
W pewnym sensie trudniej jest dostrzec problemy niż ich rozwiązania. Większość ludzi woli pozostać w zaprzeczeniu wobec problemów. Jest oczywiste dlaczego: problemy są irytujące. To problemy! Wyobraź sobie, że ludzie w 1700 roku widzieliby swoje życie tak, jak my byśmy je widzieli. Byłoby to nie do zniesienia. To zaprzeczenie jest tak potężną siłą, że nawet gdy przedstawia się im możliwe rozwiązania, ludzie często wolą wierzyć, że nie zadziałają.
Widziałem to zjawisko, gdy pracowałem nad filtrami spamu. W 2002 roku większość ludzi wolała ignorować spam, a większość z tych, którzy tego nie robili, wolała wierzyć, że dostępne wówczas filtry heurystyczne były najlepsze, co można było osiągnąć.
Uważałem spam za nie do zniesienia i czułem, że musi być możliwe rozpoznanie go statystycznie. I okazuje się, że to było wszystko, czego potrzebowałeś, aby rozwiązać problem. Algorytm, którego użyłem, był śmiesznie prosty. Każdy, kto naprawdę próbował rozwiązać problem, by go znalazł. Po prostu nikt tak naprawdę nie próbował rozwiązać problemu. [3]
Pozwólcie, że powtórzę tę receptę: uznanie problemu za nie do zniesienia i poczucie, że musi być możliwe jego rozwiązanie. Tak proste, jak się wydaje, to recepta na wiele pomysłów na startupy.
Bogactwo
Do tej pory większość tego, co powiedziałem, dotyczy ogólnie pomysłów. Co jest szczególnego w pomysłach na startupy? Pomysły na startupy to pomysły na firmy, a firmy muszą zarabiać pieniądze. A sposób na zarabianie pieniędzy to tworzenie czegoś, czego ludzie chcą.
Bogactwo to to, czego chcą ludzie. Nie mam tego na myśli jako jakiegoś filozoficznego stwierdzenia; mam to na myśli jako tautologię.
Zatem pomysł na startup to pomysł na coś, czego ludzie chcą. Czy każdy dobry pomysł nie byłby czymś, czego ludzie chcą? Niestety nie. Uważam, że nowe twierdzenia są czymś wspaniałym do stworzenia, ale nie ma na nie wielkiego popytu. Natomiast wydaje się, że jest wielki popyt na magazyny z plotkami o celebrytach. Bogactwo jest definiowane demokratycznie. Dobre pomysły i wartościowe pomysły to niezupełnie to samo; różnica polega na indywidualnych gustach.
Ale wartościowe pomysły są bardzo bliskie dobrym pomysłom, zwłaszcza w technologii. Uważam, że są tak bliskie, że można sobie pozwolić na pracę tak, jakby celem było odkrywanie dobrych pomysłów, pod warunkiem, że na ostatnim etapie zatrzymasz się i zapytasz: czy ludzie faktycznie za to zapłacą? Tylko kilka pomysłów prawdopodobnie dotrze tak daleko, a potem zostanie odrzuconych; kalkulatory RPN mogą być jednym z przykładów.
Jednym ze sposobów na stworzenie czegoś, czego ludzie chcą, jest spojrzenie na rzeczy, których ludzie teraz używają, a które są zepsute. Serwisy randkowe są tego doskonałym przykładem. Mają miliony użytkowników, więc muszą obiecywać coś, czego ludzie chcą. A jednak działają okropnie. Po prostu zapytaj każdego, kto z nich korzysta. To tak, jakby użyli podejścia „gorsze jest lepsze”, ale zatrzymali się po pierwszym etapie i przekazali sprawę marketingowcom.
Oczywiście najbardziej oczywistym zepsuciem w życiu przeciętnego użytkownika komputera jest sam Windows. Ale to przypadek szczególny: nie można pokonać monopolu frontalnym atakiem. Windows może i zostanie obalony, ale nie przez danie ludziom lepszego systemu operacyjnego na komputery stacjonarne. Sposobem na jego zniszczenie jest przedefiniowanie problemu jako nadzbioru obecnego. Problem nie polega na tym, jakiego systemu operacyjnego powinni używać ludzie na komputerach stacjonarnych? ale jak ludzie powinni używać aplikacji? Istnieją odpowiedzi na to pytanie, które nawet nie obejmują komputerów stacjonarnych.
Wszyscy myślą, że Google rozwiąże ten problem, ale jest to problem bardzo subtelny, tak subtelny, że tak duża firma jak Google może się mylić. Myślę, że szanse są większe niż 50-50, że zabójca Windowsa – a dokładniej, transcendencja Windowsa – wyjdzie z jakiegoś małego startupu.
Innym klasycznym sposobem na stworzenie czegoś, czego ludzie chcą, jest wzięcie luksusu i przekształcenie go w towar. Ludzie muszą czegoś chcieć, skoro płacą za to dużo. I jest to bardzo rzadki produkt, którego nie można dramatycznie obniżyć, jeśli się postara.
To był plan Henry'ego Forda. Zamienił samochody, które były przedmiotem luksusu, w towar. Ale pomysł jest znacznie starszy niż Henry Ford. Młyny wodne przekształciły moc mechaniczną z luksusu w towar, i były używane w Imperium Rzymskim. Prawdopodobnie pasterstwo przekształciło luksus w towar.
Kiedy sprawiasz, że coś jest tańsze, możesz sprzedać więcej. Ale jeśli sprawisz, że coś będzie dramatycznie tańsze, często uzyskasz jakościowe zmiany, ponieważ ludzie zaczną używać tego w inny sposób. Na przykład, gdy komputery staną się tak tanie, że większość ludzi będzie mogła mieć własny, możesz używać ich jako urządzeń komunikacyjnych.
Często, aby coś dramatycznie obniżyć, trzeba przedefiniować problem. Model T nie miał wszystkich funkcji, które miały poprzednie samochody. Na przykład był dostępny tylko w kolorze czarnym. Ale rozwiązał problem, na którym ludziom najbardziej zależało, czyli przemieszczanie się z miejsca na miejsce.
Jednym z najbardziej użytecznych nawyków umysłowych, jaki wiem, że nauczyłem się od Michaela Rabina: najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu jest często jego przedefiniowanie. Wiele osób używa tej techniki, nie będąc tego świadomym, ale Rabin był spektakularnie jawny. Potrzebujesz dużej liczby pierwszej? Są one dość drogie. A co powiesz na to, jeśli dam ci dużą liczbę, która ma tylko 10 do potęgi minus 100 szansy, że nie jest pierwsza? Czy to wystarczy? Cóż, prawdopodobnie; to znaczy, prawdopodobnie jest to mniejsze niż szansa, że w ogóle to sobie wyobrażam.
Przedefiniowanie problemu jest szczególnie skuteczną heurystyką, gdy masz konkurentów, ponieważ jest tak trudne do naśladowania dla osób o sztywnym umyśle. Możesz pracować na widoku, a oni nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Nie martwcie się o nas. Pracujemy tylko nad wyszukiwaniem. Rób jedną rzecz i rób ją dobrze, to nasze motto.
Obniżanie cen jest w rzeczywistości podzbiorem bardziej ogólnej techniki: ułatwiania. Przez długi czas było to większość ułatwiania, ale teraz, gdy rzeczy, które budujemy, są tak skomplikowane, istnieje inny szybko rozwijający się podzbiór: ułatwianie używania.
Jest to obszar, w którym jest wiele miejsca na poprawę. O technologii powinieneś móc powiedzieć: po prostu działa. Jak często mówisz to teraz?
Prostota wymaga wysiłku – nawet geniuszu. Przeciętny programista wydaje się tworzyć projekty interfejsu użytkownika, które są niemal celowo złe. Próbowałem użyć kuchenki w domu mojej matki kilka tygodni temu. Była nowa i zamiast fizycznych pokręteł miała przyciski i wyświetlacz LED. Próbowałem nacisnąć kilka przycisków, które moim zdaniem miały ją rozgrzać, i wiesz, co powiedziała? „Err.” Nawet nie „Error”. „Err.” Nie możesz po prostu powiedzieć „Err” użytkownikowi kuchenki. Powinieneś zaprojektować interfejs użytkownika tak, aby błędy były niemożliwe. A kretyni, którzy zaprojektowali tę kuchenkę, mieli nawet przykład takiego interfejsu do naśladowania: stary. Przekręcasz jedno pokrętło, aby ustawić temperaturę, a drugie, aby ustawić timer. Co było w tym złego? Po prostu działało.
Wygląda na to, że dla przeciętnego inżyniera więcej opcji oznacza tylko więcej liny, żeby się powiesić. Więc jeśli chcesz założyć startup, możesz wziąć prawie każdą istniejącą technologię wyprodukowaną przez dużą firmę i założyć, że możesz zbudować coś znacznie łatwiejszego w użyciu.
Projektuj z myślą o wyjściu
Sukces startupu to w przybliżeniu jego sprzedaż. Potrzebujesz jakiejś strategii wyjścia, ponieważ nie możesz zatrudnić najmądrzejszych ludzi, nie dając im opcji, które prawdopodobnie będą coś warte. Co oznacza, że albo musisz zostać kupiony, albo wejść na giełdę, a liczba startupów, które wchodzą na giełdę, jest bardzo mała.
Jeśli sukces zazwyczaj oznacza sprzedaż, czy powinieneś uczynić to świadomym celem? Stara odpowiedź brzmiała: nie: miałeś udawać, że chcesz stworzyć gigantyczną, publiczną firmę, i udawać zdziwienie, gdy ktoś złoży ci ofertę. Naprawdę, chcesz nas kupić? Cóż, chyba rozważylibyśmy to, za odpowiednią cenę.
Myślę, że rzeczy się zmieniają. Jeśli w 98% przypadków sukces oznacza sprzedaż, dlaczego nie być o tym otwartym? Jeśli w 98% przypadków zajmujesz się rozwojem produktu na zlecenie dla jakiejś dużej firmy, dlaczego nie traktować tego jako swojego zadania? Jedną z zalet tego podejścia jest to, że daje ono kolejne źródło pomysłów: spójrz na duże firmy, pomyśl, co one powinny robić, i zrób to sam. Nawet jeśli już to wiedzą, prawdopodobnie zrobisz to szybciej.
Po prostu upewnij się, że stworzysz coś, czego będzie chciało wielu nabywców. Nie naprawiaj Windowsa, ponieważ jedynym potencjalnym nabywcą jest Microsoft, a gdy jest tylko jeden nabywca, nie musi się spieszyć. Mogą poświęcić czas i skopiować cię zamiast kupić. Jeśli chcesz uzyskać cenę rynkową, pracuj nad czymś, gdzie jest konkurencja.
Jeśli coraz więcej startupów jest tworzonych w celu prowadzenia rozwoju produktu na zlecenie, będzie to naturalna przeciwwaga dla monopoli. Gdy jakiś rodzaj technologii zostanie przejęty przez monopol, będzie ewoluował tylko w tempie dużych firm, a nie startupów, podczas gdy alternatywy będą ewoluować ze szczególną szybkością. Wolny rynek interpretuje monopol jako szkodę i omija go.
Droga Wozza
Najbardziej produktywnym sposobem generowania pomysłów na startupy jest również najbardziej nieprawdopodobny: przez przypadek. Jeśli spojrzysz na to, jak powstawały słynne startupy, wiele z nich początkowo nie miało być startupami. Lotus zaczął od programu, który Mitch Kapor napisał dla przyjaciela. Apple powstał, ponieważ Steve Wozniak chciał budować mikrokomputery, a jego pracodawca, Hewlett-Packard, nie pozwolił mu na to w pracy. Yahoo zaczął jako osobista kolekcja linków Davida Filo.
To nie jedyny sposób na zakładanie startupów. Możesz usiąść i świadomie wymyślić pomysł na firmę; my tak zrobiliśmy. Ale mierząc łączną kapitalizację rynkową, model „buduj rzeczy dla siebie” może być bardziej owocny. Z pewnością musi to być najprzyjemniejszy sposób na wymyślanie pomysłów na startupy. A ponieważ startup powinien mieć wielu założycieli, którzy byli już przyjaciółmi, zanim zdecydowali się założyć firmę, dość zaskakującym wnioskiem jest to, że najlepszym sposobem na generowanie pomysłów na startupy jest robienie tego, co hakerzy lubią robić dla zabawy: wymyślanie zabawnych hacków z przyjaciółmi.
Wydaje się, że narusza to jakiś prawa zachowania, ale oto jest: najlepszym sposobem na uzyskanie „pomysłu wartego milion dolarów” jest po prostu robienie tego, co hakerzy i tak lubią robić.
Przypisy
[1] Zjawisko to może wyjaśniać wiele rozbieżności, które obecnie przypisuje się różnym zakazanym „izmom”. Nigdy nie przypisuj złośliwości tego, co można wyjaśnić matematyką.
[2] Wiele klasycznych dzieł ekspresjonizmu abstrakcyjnego to bazgroły tego typu: artyści szkoleni do malowania z natury, używający tych samych gestów, ale bez używania ich do reprezentowania czegokolwiek. To wyjaśnia, dlaczego takie obrazy są (nieznacznie) ciekawsze niż losowe znaki.
[3] Bill Yerazunis rozwiązał problem, ale dotarł do niego inną drogą. Stworzył klasyfikator plików ogólnego przeznaczenia tak dobry, że działał również w przypadku spamu.